Szczawik zajęczy.

Spacerując dzisiaj rano po lesie natrafiłam na kolejną „darmową wyżerkę”. Po pokrzywach przyszła kolej na szczawik zajęczy, roślinkę podobną do koniczyny. Ta niepozorna,  roślina może być przydatna zarówno do celów kulinarnych, jak i leczniczych. Zawiera dużo wapnia, witaminy z grupy B i więcej witaminy C, niż owoce cytrusowe.

Dość sporo smacznych, lekko kwaśnych listków zjadłam  na miejscu w raz z korzonkami , nie obawiając się pasożytów, bo szczaw zajęczy działa przeciw robakom w przewodzie pokarmowym. Jest też pomocny w leczeniu stanów zapalnych nerek i pęcherze i ta jego zaleta też może mi się przydać, bo niestety skutkiem nieudanej operacji, po kilku latach skutecznego zapobiegania infekcjom,  kolejny raz dopadło mnie zapalenie narządów przewodu moczowego.

Szczaw zajęczy oczyszcza krew i wątrobę lepiej niż pokrzywa. Podobno pomaga też w chorobach nowotworowych. Sok z liści po ugotowaniu również oczyszcza krew, leczy rany, owrzodzenie siniaki, obrzęki, pleśniawki.

Dzisiaj dodałam trochę liści do sałatki obiadowej, jutro zrobię zupę – chłodnik(przepis na chłodnik jutro, zobaczę, jak wyjdzie).

Ten prościutki obiad zawiera puree z ziemniaków z cebulką i cukinią( ugotowane ziemniaki zgniecione z usmażoną cebulką z cukinią). Skwarki z pieczarek z odrobiną oregano. Sałata, szczypiorek z ogrodu, szczaw z lasu, kiszona kapusta z moich zapasów. https://lucyostrachu.pl/2018/01/kiszona-kapusta-w-domu/