Karp sojowy w „żywym” occie z mniszka lekarskiego.

„Z okazji zbliżających się świąt powinniśmy pamiętać o tym, że przede wszystkim jesteśmy istotami duchowymi. ” – gdzieś usłyszałam to zdanie. Nasuwa mi się pytanie – czy duchowym istotom przystoi –  zabijanie? Właśnie rozpoczął się coroczny holokaust karpi. Już duszą się w basenach, basenikach, plastikowych workach… .  Rozpoczyna się też zwiększona rzeź świń, drobiu,…. 

Kto i kiedy nauczył nas zabijać? Kilka dni temu przyjaciel opowiedział mi, jak wyglądał – pierwszy raz jego starszego brata. Kiedyś zabijało się kurę tylko na niedzielę, albo jak kura była chora… toczy się opowieść. Jednak tym razem było jakieś święto, okazja i trzeba było zabić kurę na powrót ojca. Ojca nie było, więc  zabicie – tym razem koguta, bo na niego padło, matka zleciła najstarszemu dwunastoletniemu synowi. 

Chłopak długo ganiał zwierzę po podwórku, jakby nie chciał złapać ofiary. W końcu jakoś mu się udało skrępować i „przygotować” do ciosu rozpaczliwie szamocącego się ptaka. Z uderzeniem siekierą było jeszcze trudniej, cios padł, ale krwawiący kogut, z nie do końca przeciętym karkiem nadal biegał po podwórzu, a dzieciak zemdlony leżał na ziemi obok zakrwawionego kloca, a wszystkiemu przyglądał się młodszy brat. Kiedy zabijamy, zawsze zabijamy jakąś cząstkę siebie.Dzisiaj zrobiłam małą próbę, coś a la karp w occie z mniszka lekarskiego. Bardzo nam to coś smakowało. Jak ryba – stwierdziła córka i półmis został pusty. Pustym półmiskiem macham ja.Ugotowałam kotlety sojowe w wodzie – 15 min. Odcedziłam i zlałam zimną wodą.  Zamarynowałam je na chwilę w oleju kokosowym, suszonych, mielonych warzywach, sosie sojowym( ewentualnie maggi w płynie – bez konserwantów i glutaminianu, są takie w sprzedaży). Później namoczyłam w mleku kokosowym, otoczyłam w mące z ciecierzycy i usmażyłam.

Zalewa octowa. Trzy pokrojone,  lekko przesmażone w tłuszczu cebule, kawałek papryki zagotowałam w wodzie (ok. 1 szklanka) z dodatkiem suszonych mielonych warzyw, maggi, liścia laurowego, ziela angielskiego, doprawiłam pieprzem, lekko dosłodziłam syropem z agawy i odstawiłam do przestudzenia. By nie marnować cennych składników zawartych w occie dolałam go  do zalewy, kiedy ta przestygła.  Kotlety najlepiej zalać lekko ciepłą zalewą tuż przed podaniem. Aby uzyskać posmak morskiej ryby, do gotującej się zalewy można dodać kawałek płatu  Sushi Nori. 

Ocet z mniszka( do zalewy można użyć też octu jabłkowego…) zrobiłam wiosną. Wydawało się, że cztery litry, to za dużo, ale zapas mi się już kurczy, taki smaczny ten specyfik, już nie wspomnę o jego bardzo cennych  właściwościach zdrowotnych. Smażone – to niezbyt dobry wybór, ale bogaty odżywczo i leczniczo ocet z mniszka znacznie  łagodzi straty. Zaprawdę powiadam wam – warto robić ocet z mniszka każdej wiosny,  z zapasem na cały rok. Robi się go tak samo, jak ocet jabłkowy, można też mieszać mniszek z jabłkami.