Piąte – NIE ZABIJAJ.

Właśnie – kogo, czego… dotyczy to przykazanie? Gdzieś w „kościelnych” interpretacjach tego punktu dekalogu, przeczytałam, że „oczywiście” nie dotyczy on kar śmierci, ale aborcja, eutanazja… , to ciężki grzech – śmiertelny.  To – „…oczywiście nie dotyczy kar śmierci…” niemal mnie powaliło, ale zaraz nieco pocieszyła uwaga:  Jednocześnie nie można każdego grzechu usprawiedliwiać niewiedzą, ponieważ żaden człowiek (o zdrowych zmysłach) nie może być całkowicie nieświadomy podstawowych zasad moralnych, one bowiem — czytamy w Katechizmie — „są wypisane w sumieniu każdego człowieka”…

Czyli religie – ludzie , człowiek, wszelkie „prawa boskie”, interpretował i interpretuje, jak mu pasuje, bo niestety – sumienie każdy człowiek , wydaje się mieć inne, albo co innego ma w nim „wypisane”. 

„Przykazanie to odnosi się do istot ludzkich…Bóg umieścił zwierzęta na ziemi, żeby pozostawały w służbie człowieka.”,  a człowiek „… przeznaczony jest  do poznania i wiecznego miłowania Boga…” Tak twierdzi Kościół, katechizm… , ale moje sumienie się buntuje i tej interpretacji „prawa boskiego” – nie przyjmuje.

Cieszą mnie, tym, że są, chociaż sama i bez tego , bo drogą własnych doświadczeń, rozwoju osobistego…, dawno już jestem  „przekonana – nawrócona na właściwy – myślę,  tor”, oryginalne teksty w języku aramejskim The Essene Gospel of Peace (Esseńska Ewangelia Pokoju) i The Essene Book of Revelation (Esseńska Księga Objawienia), na które natrafił w roku 1923,  w bibliotece Watykanu, węgierski  filolog i lingwista, Edmond Szekely i Esseńska Ewangelia Pokoju w języku hebrajskim, którą odkrył w  w klasztorze Benedyktynów w Monte Cassino (zniszczonym podczas drugiej wojny światowej) i mówią zgoła co innego,  niż wyżej wymienione: Kościół i katechizm.

„A Jezus Powiedział: ... Ale ten kto zabija zwierzę bez powodu, choć zwierzę go nie atakuje, przez pożądanie mordu, albo jego mięsa, albo skóry, albo też dla jego kłów, zły jest to czyn, gdyż on sam obraca się w dzikie zwierzę.

O żyjących roślinach, które dane są nam, jako pożywienie w Esseńskich zapisach także jest mowa: „… jeżeli jecie żyjące pożywienie, ożywi was ono, ale jeżeli zabijecie swoje pożywienie, martwe pożywienie zabije również was. Gdyż życie przychodzi tylko od życia, a od śmierci zawsze przychodzi śmierć. Gdyż wszystko co zabija wasze pożywienie, zabija również wasze ciała… ” –  Jezus zjadał rośliny na surowo.

Jeśli ktoś miałby wątpliwości, że ostatni fragment dotyczy roślin –  „Ale ja mówię do was… Nie zabijajcie: ani ludzi, ani zwierząt, ani jedzenia które idzie do waszych ust.”

Kiedy przytnę liść sałaty, na jego miejscu wyrasta nowy. Kiedy z miłością przycinam róże, jeszcze piękniej rozkwitają. Cokolwiek człowiek „zabierze”, wytnie…zwierzęciu, to albo je okaleczy, albo zabije. Rośliny żyją , odczuwają złą i dobrą energię, z pewnością wyczuwają nasze złe intencje i wzajemnie się przed nimi ostrzegają…, jednak nie odczuwają bólu i cierpienia, nie mają systemu nerwów, połączonych z mózgiem… . Biblijne NIE ZABIJAJ, to nie tylko – nie morduj drugiego człowieka, to przede wszystkim – NIE ZABIJAJ – MIŁOŚCI, NADZIEI, SUMIENIA i  przy tym własnego zdrowia, życia. 

Tak naprawdę sama nie potrzebuję potwierdzeń, słów, praw… Bożych, wyników badań naukowych, to, czy tamto zdrowe, lub nie… . NIE ZABIJAJ „wypisane mam w sumieniu” , mam nadzieję – na zawsze.

Już z doświadczenia wiem, że surowe, roślinne pożywienie, jest najwłaściwszym dla człowieka, zbawiennym, przy wielu chorobach. Zanim przeszłam na dietę roślinną, moje stawy barkowe były  w fatalnym stanie . Nie mogłam bez bólu,  unieść rąk do góry, o obracaniu ramionami nie było mowy, miałam jakieś zacieki, tak zwane, podobno już utrwalone –  „dzioby”. Stan moich stawów pogorszył się, kiedy przez dwa lata przekładałam moją matkę na łóżku, na wózek…. Po dwóch – trzech miesiącach surowej diety roślinnej, mogłam i do dzisiaj mogę z ramion robić „wiatraki”.

No tak, ale surowe dla „z zasady” autodestrukcyjnego człowieka jest „za zdrowe”.

” – Keine angst, ich kaufe das nicht…, ist zu gesund.” ( Spokojnie, nie kupię tego, jest zbyt zdrowe.) – zauważył, pewien Niemiec przede mną w kolejce do kasy, kiedy próbowałam zatrzymać turlające się po taśmie moje zakupy. Kolejny raz żartem, człowiek powiedział gorzką prawdę o sobie.

Czekam na pokrzywy, już wypiłam z nich pierwszy koktajl, ale niestety w Gelsenkirchen, bo na Kaszuby wiosna zawsze się trochę spóźnia, chociaż jest już wiele jej maleńkich jeszcze – zwiastunów.