Dawno tutaj niczego nie pisałam. Ostatni wpis jest sprzed ponad 2 lat, dlatego zdziwiona jestem, że ktoś jeszcze tutaj wchodzi, może nawet czyta. Kokpit wyświetla średnią, dzienną liczbę odsłon – 163. Ktoś, po coś, a może przypadkiem jeszcze tutaj zagląda, więc przyszło mi do głowy zamieścić tutaj refleksję, która nasunęła mi się w związku z nadchodzącymi świętami. Nie piszę tego, by dowalić „mięsojadom”, nie taka jest moja intencja. Krótki etap weganki, wojowniczki dawno mam już za sobą. Dzisiaj nawet nie nazywam siebie weganką, chociaż nadal konsekwentnie nie korzystam z tak zwanych produktów odzwierzęcych.
Piszę, bo z perspektywy wieloletniego „roślinojada” od dawna zadaję sobie pytanie – kim jesteśmy? Kim jest człowiek, który za chwilę będzie świętował, przy obficie zastawionym stole, gdzie na półmisach poda się ciała pomordowanych istot, które tak samo krwawią, jak my? Kto, lub co takim człowieka stworzyło? Chrześcijanie zapewne powiedzą – stworzył nas Bóg.
W związku z tym nasuwa mi się kolejne pytanie – po co Bogu człowiek, który by żyć, musi zabić? Bogu, który może wszystko.
Obejrzałam ostatnio kilka filmów stworzonych na kanwie prawdziwych wydarzeń i nie tylko to, o czym mówiły filmy, ale moje doświadczenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że w cZŁOwieka niewątpliwie wpisane jest zło, bez względu na to, czy ktoś uprze się uznać układ liter w słowie za przypadek.
Ponieważ mam w sobie dziwną pewność, że – tego świata nie stworzył Bóg, mam jeszcze jedno pytanie , czy to człowiek stworzył ZŁO i nadal go tworzy, czy to ZŁO stworzyło człowieka na własny użytek, czymkolwiek ten jest?