Ostatnio trafiła mi się paskudna kapusta. Miała być kiszona, a okazała się kwaszona i do tego fatalna w smaku, więc się „wkurzyłam”, pojechałam na targ, kupiłam kapusty, marchwi i zakisiłam sobie kapusty – sama.
Jeszcze można kisić kapustę, jeśli nie jest zbyt sucha, a taką udało mi się dostać od gospodarza, który handluje swoimi plonami. Jest to niezwykle proste i szybkie wykonanie, a rezultat zawsze bardzo dobry, bo nie w plastiku i bez octu i rożnych takich….”ulepszaczy”. Kapustę wczoraj kroiłam niestety nożem, bo narzędzie, które w tym celu zakupiłam za 14 zł. okazało się bezużyteczne. Pokrojoną kapustę + potarta na dużych oczkach marchew, posoliłam w wielkiej misie ( wanience) i tak długo ugniatałam w dłoniach( 10 – 15 min, w zależności od ilości kapusty), aż puściła sok. Później wcisnęłam ją ciasno w słoiki, pamiętając by na wierzchu był sok, zakręciłam i odstawiłam. Postoi 4 -6 dni w kuchni, zacznie pracować, później zaniosę ją do piwnicy. Po dwóch tygodniach będzie gotowa. Kapustę przed włożeniem do słoików można doprawić kminkiem… .