Daruj życie – żyj miłością.

„- Co pani tak maltretuje tego kurczaka? No… co pani tak maltretuje tego kurczaka? Boi się pani, że odleci? Nooo…, jak ten ptak ruszy pani spod noża, to ja mu daruje życie, zapłacę i daruję mu życie… . Taaak, zapłacę i daruję mu życie…., jeśli mu się to uda… „ – ironizował, żartował …, pewien klient przy ladzie sklepowej, na tyle głośno, ostentacyjnie, iż pomyślałam – „Sam się o to prosi… no cóż, najwyżej oberwę… „.   – „Ja to robię codziennie, codziennie daruję życie jakiemuś kurczakowi i nie tylko, bo wcale nie jadam mięsa, może mnie pan naśladować…,  realnie darować życie…” –  nieco zaskoczyłam dowcipnego pana, niespodziewanie  wychylając się z za regału, z którego właśnie ściągnęłam mleko kokosowe.  „- Eeee…, kurczak to nie mięso” – odrzekł mężczyzna, wkładając owo „niemięso” do koszyka.  Z za regałów dobiegło jeszcze do mnie, już tym razem tylko ciche burknięcie pod nosem:  „- Kobieta nie je mięsa. Czym ona żyje? Miłością?”

Przy kasie znowu spotkaliśmy się z owym panem:   „- Pani nie je mięsa, pani pierwsza”– wskazał miejsce przed sobą.

– Coś tam pan jeszcze powiedział..? – próbowałam się upewnić, czy dobrze dosłyszałam  jedno z wypowiedzianych  słów.

” – Że żyje Pani miłością. Czy coś złego powiedziałem?”

„- Absolutnie nie, niczego złego pan nie powiedział i ja bardzo się cieszę, że pan to powiedział. Tak, dokładnie – żyję miłością, ale nie taką, jaką pan ma na myśli, jaka się panu wydaje….”

Przypadkowy żart + mała prowokacja i chyba, a przynajmniej dla mnie,  z pewnością – nieprzypadkowo,  powstała mała sentencja – hasło: DARUJ ŻYCIE – ŻYJ MIŁOŚCIĄ.

Daruj życie kaczce, ta w wersji sojowej też może być pyszna.

Danie – „Niech kaczka sobie żyje”