” – To ty się nadal jeszcze zmagasz z życiem, z tymi samymi problemami…, ciągle u ciebie jest tak samo?” – te dość jednoznacznie klasyfikujące mnie w „niższej klasie” , okraszone nieukrywaną nutą zawodu słowa, usłyszałam od mojej, „cieplutko ustawionej” dawnej koleżanki, niby przyjaciółki…, którą po latach, niedawno spotkałam .
Tak, ciągle się jeszcze zmagam z życiem, ciągle jeszcze nie jest mi łatwo… i nic nie wskazuje na to, by miało coś się szybko w tym zakresie zmienić, ale już od dość dawna wiem, że tak właśnie ma być. Gdybym nie miała pod tak zwaną górkę, niczego ważnego, istotnego… bym się nie nauczyła, a moje życie zapewne potoczyłoby się zupełnie innym torem.
O tym, że w moim życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, pisałam już niejeden raz, że splot wzajemnie powiązanych, pozornie zawiłych zdarzeń, nieustannie zdaje się potwierdzać powyższą tezę, której przynajmniej sobie, już nie muszę udowadniać. Coraz lepiej rozumiem…, jestem coraz lepszym uczniem …, jestem coraz bardziej otwarta, na „czytanie życia”, a życie odwzajemnia mi się coraz większa ilością podpowiedzi. Moja duchowa budka suflera coraz lepiej działa, a sufler – duchowy świat, nie zawodzi, ciągle coś podpowiada, podsyła takie, czy inne – jakkolwiek to słowo zostanie odczytane – „znaki”, a kiedy, jak każdy z nas miewam tak zwanego doła, przez wspomnianą, wypracowaną otwartość, otrzymuję sygnały pocieszenia, potwierdzające, że poszukuję, zmierzam… we właściwym kierunku, w kierunku – jak nie zadawać cierpienia.
Tego zajączka, własnoręcznie pomalowanego, nieprzypadkowo – dla mnie, w kolory lila – róż, otrzymałam – z miłością, już po Wielkanocy, od mojego wnusia w dniu, w którym właśnie takiego słodkiego pocieszenia bardzo potrzebowałam.
Nieprzypadkowo też właśnie dzisiaj natrafiłam na tą publikację, tekst, który potwierdza wiele z tego, co już we mnie jest, czego już zdążyłam się nauczyć, przez los, życie… .
NIE WAŻNE CO SIĘ WYDARZA, WAŻNE JEST, JAK TY NA TO REAGUJESZ