Rzeczywistość zmienia się, moja – na pewno.

To się dzieje. Rok 2018 dający 11 ( 2+1+8) miał być rokiem zmian na lepsze i takim rzeczywiście jest. Dopiero, co się rozpoczął, a już wprowadza mnie w stany radości. Przedwczoraj 11 stycznia był światowy dzień wegetarian. Przyznam, ja weganka – nie wiedziałam o tym, dowiedziałam się „przypadkiem”, bo ktoś, kto zwykle nie ogląda telewizji „przypadkiem” właśnie ją włączył, a w telewizji w programie „Pytanie na śniadanie” przypadkiem obecny był temat dnia wegetarian. Fakt, że dzień wegetarian jest właśnie 11 -tego, mnie wielokrotnej 11 – ce https://lucyostrachu.pl/2016/11/co-ma-byc-i-tak-bedzie/) sprawił szczególną radość, bo już dość dawno przekonałam się, że w moim życiu nic nie dzieje się przypadkiem.

Radość moja była tym większa, że telewizja tym razem  do tematu wegetarianizmu, podeszła, jak ten na to zasługuje –  poważnie. Gościem programu był przedstawiciel znanej fundacji Centaurus zajmującej się zwierzętami. Pan przybył w towarzystwie małej świnki, która trafiła do fundacji z powodu trwałego kalectwa. Zuza choruje na karłowatość, dlatego właśnie darowano jej lepsze życie, życie w szacunku, chociaż z powodu choroby zapewne niezbyt długie.

Zdjęcie pochodzi z: https://centaurus.org.pl/swinka_zuzu_w_pytanie_na_sniadanie/#page-content.

Sympatyczny Pan z fundacji opowiadał, jak to świnka gościła w przedszkolach promując hasło ” świnka, to nie szynka”, a wiele dzieci reagowało zgodnie z duchem roku 2018, czyli zwyczajnie, zgodnie z prawdziwą, ludzką naturą – SERCEM. Plastry szynki nagle znikały z kanapek, ukradkiem pozostawione gdzieś tam w kącie, czy nawet oficjalnie trafiały do kosza.

Mojej radości dnia nie zdołała zniweczyć pewna znajoma mi matka, z którą podzieliłam się przyczyną mojej widocznej euforii. Niestety młoda kobieta wpadła w furię z powodu tego, co usłyszała i w nerwowym potoku słów stwierdziła między innymi, że „ten, co był w przedszkolu powinien trafić do więzienia,….. jak on  śmiał….bez zgody rodziców…”. Nie wiem, czy Zuza była w przedszkolu za zgodą rodziców i czy Ona ewentualnie też powinna trafić pod sąd z powództwa troskliwej matki, ale punkt widzenia tejże matki pozostawiam bez komentarza tym bardziej, że skądinąd wiem, że za chwilę kolejny raz nakarmi Ona swoje dzieci,  „niejadki” zdrowym,  białym pieczywem z metką, lub pizzą ze szynką ze sklepowej zamrażarki, bo przecież „dziecko z czegoś musi rosnąć”.

Tegoż 11 – go dnia stycznia dowiedziałam się jeszcze, że pewien mój znajomy, który myśli podobnie jak ja i inaczej niż „wszyscy dookoła” też jest jedenastką i ma wśród swoich znajomych kolejne 11 – ki, z którymi znajduje wspólne zdanie, a po południu czytałam wnukowi  „przypadkowo” wybraną bajkę, która w dalszej swej treści wyjaśnia dzieciom, dlaczego pszczoły mają żądła. Otóż według narracji w bajce z dziedziny terapeutycznych,  matka pszczoła wyposażyła swoje strażniczki pszczoły w żądła dla obrony przed złymi ludźmi – złodziejami kradnącymi ich niezbędne do przeżycia zapasy miodu… . Niestety pszczoły muszą rozważnie używać tegoż oręża, gdyż zaraz po użądleniu napastnika –  umierają, dlatego nie należy zakłócać spokoju i chronić istoty, od których zależy nasze przetrwanie na tej Ziemi.

Moja radość nie mija i zaczynam już tracić orientację w tym, czy znajduję coraz więcej radości i dobra w ludziach, czy po prostu zarażam ich własną radością. Tak, czy owak Świat się zmienia, bo nie ma innego wyjścia, inaczej nie miałby szans przetrwania i z tym ostatnim raczej wszyscy musimy się zgodzić. Zło zdaje się jeszcze nasilać, ale są to oznaki zbliżającego się  niechybnego końca ” ciemnego jegomościa”.