Ktoś znajomy zapytał mnie wczoraj na Facebooku, czy jestem wierząca. Jestem osobą wierzącą, ale absolutnie nie utożsamiam się w tym temacie z żadną religią, a to, w co wierzę jest wynikiem mojego osobistego rozwoju, który w postrzeganiu innych, w kontekście innej rzeczywistości, wcale rozwojem być nie musi. W moim postrzeganiu, taka, czy inna religia, to sztucznie stworzony „umysł zbiorowy”, a ja jestem indywidualnością i tak naprawdę każdy człowiek nią jest, tylko ten sam człowiek, wchodząc w umysł zbiorowy, okrada się z naturalnie danej mu indywidualności.
W umyśle zbiorowym świetnie działają zwierzęta, konie uciekając w obliczu zagrożenia, w przeciwieństwie do ludzi, nigdy się nawzajem nie stratują, ryby w ławicach są trudniejsze do zaatakowania przez drapieżnika, bo działa w nich naturalnie przyrodzony im – umysł zbiorowy, sztuczny umysł zbiorowy, tworzony sztucznie przez jednego człowieka, by zawładnąć drugim człowiekiem okrada go z indywidualności, tworzy bezmyślne stado, które daje się mamić i oszukiwać, że każdy w nim myśli samodzielnie, że w liczbie jest siła, a tak naprawdę największą siłą jest każdy z nas, każdy człowiek, jako indywidualna jednostka, bo po to każdy z nas otrzymał indywidualny umysł.