Czy rodzicielski klaps jest złem.

Często zarzuca się weganom, czy ogólnie określając – ludziom niejedzącym mięsa, produktów odzwierzęcych z powodów etycznych, że obchodzą ich tylko zwierzęta, że „mają w nosie” ludzi i ich cierpienie. Jeśli chodzi o mnie i myślę, że wielu, jeśli nie każdy „roślinojad” się ze mną zgodzi, że przeszkadza nam każda przemoc, wobec każdej istoty słabszej, w tym również i dzieci, także ludzkich dzieci , które  podobnie jak i zwierzęta, niestety nierzadko traktowane są przedmiotowo, jako własność, z którą można „robić, co się chce”, co  w swoim mniemaniu uważa się za stosowne. Mniemania rodzicieli w tym względzie mają niezwykle szeroką rozpiętość. Jednym rodzicom wystarcza klaps, jako „skuteczny” środek wychowawczy, inni używają pasa, listwy, kabla….. Targanie za uszy też jest dozwolone, oczywiście w mniemaniu rodziców, bo prawo od 2010 roku zakazuje wszelkiej przemocy rodzica wobec dziecka. Czyli każdy klaps, bez względu na jego siłę, sposób, odległość wymierzania…, krzyk, każde użycie przemocy wobec dziecka jest zabronione. Mało tego, od ubiegłego roku istnieje zapis w prawie polskim, według którego każdy, kto jest świadkiem jakiejkolwiek przemocy wobec dziecka ma obowiązek doniesienia o tym odpowiednim służbom, w przeciwnym razie staje się współwinnym przestępstwa.

Doktor Maria Łopatkowa powiedziała kiedyś:
W żadnych sytuacjach nie jest dopuszczalne bicie, bo generalna zasada moralna mówi, że nie bije się słabszego. Nawet kryminalisty nie wolno uderzyć, a co dopiero dziecka, które nie zdaje sobie sprawy z czynu. Agresja zwykle rodzi agresję. Bijąc, uczymy dzieci agresywnego zachowania. Jeśli ono w tej chwili nie potrafi nam oddać, odda innym, słabszym. A gdy dorośnie, odda dorosłym. Bicie poniża nas, dorosłych, nie tylko dziecko„. Tak, byłam kiedyś świadkiem, jak dziecko niemiłosiernie tłukło psa, którego kochało. Szlochało przy tym i krzyczało, że pies przecież musi dostać, bo nie posłuchał… . Ta scena mówiła wiele o dziecku i jego rodzicach.

Pewien znany mi, pełen dziwnej wewnętrznej agresji, dorosły człowiek (ok. 60 lat) nie widzi niczego złego w biciu dziecka. Zapytany przeze mnie, czy bił bity, jako dziecko, odpowiedział: – „Oczywiście. Matka miała nerwową pracę, a ja nie należałem do grzecznych dzieci. Ojciec w swej stolarni stłukł mi tak listwą głowę, że była cała sina, musiałem powiedzieć w szkole, że spadłem ze schodów.”  – „To było według Ciebie normalne?” – zapytałam zszokowana.  – „To była trochę moja wina, bo miałem przełożyć się przez krzesło, a tego nie zrobiłem, to rozwścieczyło mojego ojca, to i walił gdzie popadnie”- ta odpowiedź mnie powaliła. Rodzic, który powinien dziecko chronić,  potrafi okaleczyć psychikę dziecka na całe życie.

To wszystko, przez to Wasze bezstresowe wychowanie – tego argumentu używają często zwolennicy bicia dzieci, kiedy dzieje się coś „niestosownego”w ogólnym pojęciu „normalności”. Tymczasem wychowanie bezstresowe nie istnieje, bo już sama troska o dziecko jest takim, czy innym stresem, który często  nieświadomie przekazuje się dziecku. Niemniej jednak im mniej stresu, tym lepiej, zarówno dla dzieci, jak i rodziców, bo jak alarmują amerykańscy naukowcy, zestresowani rodzice wpędzają swoje dzieci w choroby.
Badacze z University of Rochester zaobserwowali, że większy poziom zachorowań występuje u dzieci niespokojnych. Odkryli też, że stres ma wpływ na działanie systemu immunologicznego u dzieci.

Niestety według badań regularnie przeprowadzanych przez rzecznika praw dziecka Marka Michalaka, ponad 50 procent rodziców stosuje taką, czy inną przemoc wobec dzieci, co świadczy o tym, jak chore jest ludzkie społeczeństwo. Jakub Śpiewak pisze w swym artykule, że: „Takie przekonanie funkcjonuje bardzo mocno w świadomości ludzi. Skoro dziecko nie jest człowiekiem, skoro nie jest podmiotem, ale przedmiotem działań wychowawczych, to -de facto- staje się własnością dorosłych. Można zatem na nie krzyczeć, wolno je uderzyć. Na człowieka ręki podnieść nie wolno, ale przecież dziecko człowiekiem dopiero się stanie.”

Takiemu myśleniu, niepodmiotowemu traktowaniu dzieci, Janusz Korczak, który poszedł w raz z dziećmi na śmierć, przeciwstawił swoje zdanie: “Nie ma dzieci. Są ludzie”: jest mały człowiek, który ma swoje prawa; ma godność, której nie można lekceważyć; ma potrzeby, również emocjonalne, które trzeba zaspokoić. Człowiek, którego nie wolno uderzyć, ani poniżyć.

Nie jest też tak, że rodzice nie kochają swych dzieci, tylko często rodzicielstwo ich przerasta. Wiele ludzi posiada dzieci wynikiem takiej, czy innej presji, czyjegoś jasnego oczekiwania, bo ktoś chciałby mieć wnuki, bo tak trzeba… . Znowu sporo znajomych mi wegan ogłosiło, że dzieci mieć nie zamierza i ja podziwiam ich odpowiedzialną decyzję. Sprowadzenie nowego życia na Świat powinno wynikać wyłącznie z osobistego pragnienia człowieka.