Reklamy twierdzą, że tylko suplementy zapewniają optymalne : trawienie, wchłanianie i transport substancji odżywczych do komórek, a ja jak zwykle zawierzyłam witarianom w tym temacie i zainwestowałam w wyciskarkę wolnoobrotową, do owoców i warzyw, by zawartą w nich wodą strukturalną i wszystkimi innymi cennymi substancjami…, odżywić nie tylko swoje komórki, ale przy okazji komórki mojego wnusia niejadka, któremu lekarz niestety zalecił ostatnio antybiotyk, na wirusową infekcję. Praktycznie każdy organizm, na diecie chemicznie – termicznie – przetworzonej, jest w większym, lub mniejszym stopniu niedożywiony, dlatego wyciskarka, która nie niszczy witamin, minerałów, enzymów…, to rzecz, w którą myślę warto zainwestować, zwłaszcza dla dzieci tak zwanych niejadków.
Wymyśliłam sobie, że zakupię wyciskarkę, na początek, nie z tych najdroższych, a taką, na którą mnie w tej chwili stać, za 700 zł. i pozwolę 7 letniemu wnukowi, samemu wkładać do niej owoce, warzywa… , by go zainteresować tematem, zachęcić, do wypicia soku, który sam zrobił… i podziałało.
Mój wnusio, który niechętnie je owoce i warzywa, zwłaszcza surowe warzywa, kiedy posmakował zrobionego przez siebie soku, zwyczajnie zwiał z całym dzbankiem do domu i niechętnie chciał się z kimkolwiek „swoim” wyrobem podzielić. Wypił niezłą porcję soku z: melona, marchwi, jabłuszek i pomarańczy. Na gęstą pozostałość także znalazł się chętny. Z apetytem zjadł ją pies.