Od ponad miesiąca jeżdżę bez ważnego dowodu rejestracyjnego. Stary dokument stracił ważność, więc złożyłam wniosek o nowy, a kiedy udałam się do Wydziału Komunikacji w Kościerzynie, po odbiór tegoż nowego dokumentu, nie otrzymałam go, bo nie chciał mi go wydać – SYSTEM. Dokument leżał w urzędzie przygotowany, ale nowy, ciągle aktualizujący się system komputerowy „odmawiał ” jego wydania.
Ponieważ tymczasowy, zastępczy dokument też już był nieważny, zapytałam, czy otrzymam kolejny tego rodzaju, jeśli nie mogę dostać tego stałego.
W odpowiedzi usłyszałam krótkie – NIE. Urzędnicy tamtego dnia „nie mogli” mi wydać kolejnego, zastępczego dokumentu. W tej sytuacji poprosiłam o wydanie mi czegokolwiek na piśmie, z pieczęcią i informacją – dlaczego dokumentu nie mogłam odebrać.
Tu – nie SYSTEM, a żywy człowiek, urzędnik, który z tytułu bycia urzędnikiem, raczej powinien umieć pisać, może…… jeszcze sklecić kilka słów na papierze…., i na tymże papierze umieć przybić pieczęć – też mi odmówił. Z odmową, podobnie, jak system – nie miał problemu.
Wydania jakiegokolwiek papieru, umiał odmówić mi też sam Pan Kierownik Wydziału.
Niekryłam oburzenia, bo „wydawało mi się”, że stoję przed żywymi ludźmi, że to nie bankomat, parkomat…… , że ktoś coś….powinien w tej sytuacji wymyślić.
W odpowiedzi na pytanie, co powinnam w tej sytuacji zrobić, otrzymałam nieme wzruszenie ramionami i nieśmiałą sugestię: – Chyba nie jeździć?
Czyli – dokument – wykonany, wszystko opłacone …., ale jeździć nie można, bo system nie wydał – nie przepuścił.
Niestety nic nie wskórałam i zdenerwowana w końcu wyszłam z urzędu, bo nie chciałam już dłużej zabierać czasu ludziom w kolejce za mną.
Po powrocie do domu zadzwoniłam do komendy policji, by zapytać …… tak – „teoretycznie…..”, co będzie, jak wyjadę bez ważnego dokumentu, …i jak mnie zatrzymają…..
– To nie wydali pani nic zastępczego? – mocno zdziwił się dyżurujący policjant. – Zupełnie nie wiem, co mam pani na to powiedzieć? – zdezorientowany kontynuował dalej…..
– Czyli na to ewentualne – coś zastępczego, póki co mogłabym jeździć? – zapytałam.
Jeśli, to prawda, co Pani mówi, to – TAK.
Cieszyłam się, że policjant pomyślał podobnie, jak ja….. i że w ogóle pomyślał…, w przeciwieństwie do urzędników, widocznie – mocno, żeby nie powiedzieć, całkowicie uzależnionych od SYSTEMU.
Następny telefon wykonałam do Pana kierownika Wydziału Komunikacji i opowiedziałam o rozmowie z policjantem.
– Oooooo, tak powiedział? Dobrze, to proszę przyjść, wydamy pani coś…. – tym razem udało się pomyśleć panu urzędnikowi, co prawda z pomocą, „pomyślenia” pana policjanta.
– Przecież byłam, prosiłam….
-Widocznie się nie zrozumieliśmy….. – nieco nerwowo, aczkolwiek dyplomatycznie, grzecznie…… próbował zakończyć rozmowę pan kierownik Wydziału Komunikacji.
Dwa dni później wspomniany papier przyszedł listem poleconym. Na telefon w sprawie – CZY SYSTEM ODPUŚCIŁ – czekam już grubo ponad miesiąc.
No cóż SYSTEM….. CO BĘDZIE, JAK SIĘ CAŁKIEM ZAWALI? Może tak będzie lepiej….niech się zawali…, żyliśmy przed SYSTEMEM, to i po nim jakoś żyć będziemy….., może nawet lepiej.