Szukałam bazylii, a w ręce „wpadł” mi kminek, więc uznałam, że skoro „sam wychodzi przed szereg”, to powinnam go dodać do dzisiejszej pomidorówki.
Jak się później okazało kminek „wiedział co robi”, bo zupa z jego udziałem, w towarzystwie surowej, przekrojonej cebuli, była naprawdę pyszna, do tego stopnia, że obyło się bez mleka, śmietanki, kleksa…. .
Do garnka wielkości 3- 4 l. wrzuciłam pokrojone w kosteczki: 3 cebule, 2 ząbki czosnku, kilka marchewek, kawałek selera. Pokrojone warzywa stanowiły ok. 1/3 części garnka. Do warzyw dodałam trochę dobrej oliwy nierafinowanej (opcjonalnie może też być olej kokosowy), dość sporo słodkiej, mielonej papryki, odrobinę pieprzu cayenne, suszone, mielone warzywa do smaku i całość lekko przesmażyłam, po czym zalałam wszystko wodą, niemal do ok. 3/4 garnka. Po 10 min. gotowania, dorzuciłam makaron bezglutenowy ( makaron, lub ryż można ugotować osobno, jeśli ktoś woli) i gotowałam jeszcze kilka minut.
Osobno na patelnię z odrobiną oliwy, wrzuciłam małą, drobniutko pokrojoną cebulkę, przesmażyłam ją, dołożyłam 3 pokrojone pomidory, które również smażyłam przez chwilę, do zredukowania wody, dalej dołożyłam niecały, mały słoiczek ( ok. 200 ml) dobrego przecieru pomidorowego, dodałam po trochu: kminku, bazylii, tymianku, suszonych, mielonych warzyw, papryki słodkiej mielonej i wszystko jeszcze chwilę delikatnie smażyłam, potem dolałam trochę wody( może być wywar z garnka, jeśli jest go w wystarczającej ilości ), by masa pomidorowa łatwiej rozprowadziła się w zupie i całość wylałam do garnka. Zupę doprawiłam jeszcze pokrojonym, zielonym koperkiem i lekko dosłodziłam syropem klonowym. Na samym końcu dodałam jeszcze przekrojoną, dużą, surową cebulę i odstawiłam zupę na chwilę, by przesiąkła aromatem z tejże cebuli. . Właśnie surowa cebula i kminek, nadały zupie mocnego, pysznego smaku i aromatu. Cebula oczywiście pozostaje na dnie garnka, nie dajemy jej na talerze. Zupy niestety już nie ma, bo była smaczna.