Jeszcze raz odniosę się do komentarza, który w założeniu jego autorki – lekarza, ma być diagnozą – rozpoznaniem moich „zaburzeń psychicznych” w efekcie konsultacji z biologiem – Ulką Przybyszewską, bo raczej nie chcę, aby czyjaś ocena mojej osoby, rzucała cień na wizerunek wegan w ogóle, ani też nie bardzo pasuje mi, by wrzucano mnie do takiej, czy innej „szuflady” z napisem – bo weganie tacy są.
Agnieszka Wierzbicka Czasami uwielbiam czytać wegańskie dyskusje…u tych skrajnych jest wszystko…szamanizm…mesjanizm.. elementy kosmiczne, transendentne, mesjanizmu, filozofii…wszystko okraszone tekstami naukowymi średnio nieznanych naukowców bez badań i metaanaliz oraz zupełnej powagi na przemian z ckliwą infantylnością oraz niespotykaną agresją i koprolalią…no taki…niedobór B12.. 😁
Ulka Przybyszewska Który skutkuje zaburzeniami psychicznymi – i wszystko w temacie.
Agnieszka Wierzbicka I jeszcze hiperhomocysteinemia….no czasami…
„…..u tych skrajnych jest wszystko…szamanizm…mesjanizm.. elementy kosmiczne, transendentne, mesjanizmu, filozofii…” – tutaj nie będę się rozwodzić , bo wszystkie te elementy można zaliczyć do efektu poszukiwań „prawdy”, w ramach charakterystycznego dla wegan – rozwoju świadomości. Dodam może, że uciekanie się do mistyki, transcendencji…może być – dla mnie jest, sposobem radzenia sobie ze świadomością otaczającego mnie zła. Lepsze to od sterczenia w coraz dłuższych kolejkach do psychiatry – elementu tej „normalnej rzeczywistości”.
Nie jest łatwo oderwać myśli od tego, że tu i teraz, w każdym momencie, dzieje się zło, na które nie mamy – nie mam wpływu. Sami możemy starać się nie przyczyniać, do tegoż zła, nie przykładać do niego własnej ręki, ale na to, co robią inni nie mamy wpływu. Werbalnie raczej do nikogo nie dotrzemy, co widać choćby na podstawie powyższej wymiany zdań i dialogu, który zamieściłam na: https://lucyostrachu.pl/2017/11/taki-sobie-pojedynek/, więc próbujemy- próbuję „po swojemu się modlić” o zmiany, afirmować…… i wierzyć, że będzie lepiej, by zwyczajnie – nie popaść w depresję, nie zwariować.
„……na przemian z ckliwą infantylnością oraz niespotykaną agresją ……” – pierwsze moje skojarzenie po przeczytaniu tego zdania, to pani – pan „ciumkająca(y)” swego rasowego pieseczka na miękkiej kanapie, tuż po kąpieli…..dżakuzzi…., przy tym karmiąca go „naturalnie” – sercem wyrwanym z innego zwierzęcia „…..świeże , wilgotne , naturalne”. Ta swoista „rozszczepienność” uczuć – do mnie zupełnie nie pasuje.
„….koprolalią…” – to też nie ja. Nie klnę, nie złorzeczę……, chyba, że cichutko, kiedy się potknę, walnę w kolano…. . Rozumiem jednak niektórych wegan, znajdujących ulgę w niecenzuralnych komentarzach drastycznych sytuacji, związanych z cierpieniem zwierząt. Jakkolwiek nic one nie dają w sensie zmian na lepsze, ale niestety są uzasadnione.
Na koniec w ramach zmiany tematu na słodki: