Trochę za szybko ruszyłam do pracy po przeziębieniu, więc miałam, mały „nawrocik”, albo może też być, że to wirusowe przeziębienie tak właśnie przebiega, bo u moich wnuków katar ciągnie się w „nieskończoność”.
Straciłam przy tym na wadze i staram się to nadrobić. Dzisiaj miałam okazję skorzystać z pozytywnego efektu huraganu nazwanego Ophelią i mam nadzieję, że tylko takich stron tego żywiołu będziemy doświadczać. Wygrzewałam się w słońcu (23 stopni w cieniu )w restauracji mieszczącej się w pięknym parku w Gelsenkirchen(od wczoraj tu jestem) przy curry z bakłażana w mleku kokosowym – obiedzie, na który zostałam zaproszona.
Curry z bakłażana w mleku kokosowym, pomysł dobry, tylko, jak dla mnie – złe wykonanie. Na danie czekałam bardzo długo, ale to mogę wybaczyć i zrozumieć. Wybaczyć tym łatwiej, że przy tak pięknej pogodzie, ustawieniu mojego stolika i wygodnym fotelu wcale mi to nie przeszkadzało. Zrozumieć, bo ludzi tłum, personelu niewiele, a u za ciepło, choć efektownie odzianych kelnerek i kelnerów przemęczenie było nad wyraz widoczne.
Samo danie niedoprawione. Sos z mleka kokosowego z kilkoma kostkami – podobno pieczonych warzyw (podobno, bo smaku tego pieczenia nijak nie mogłam wyczuć) z curry, cytryną, trawą cytrynową, choć z lekka mdły, był do zaakceptowania, ale duże prawie surowe, bez smaku kostki bakłażana zupełnie były już dla mnie nie do przyjęcia. Jedyną przyprawą, jaką na nich wyczułam była gałka muszkatołowa, ale o soli już zapomniano. No i …że surowe….. .
Co jeszcze istotne, wszystkiego – malutko, a mięsne dania obok obfite i jak tu przytyć. Z „obfitością” porcji wegańskich dań w restauracjach podających „wszystko” spotykam się nie pierwszy raz. W Gdańsku przy ul. Długiej jedyne w karcie, wegańskie danie w pewnej restauracji – curry z ciecierzycy podano mi co prawda na ogromnym talerzu, ale w ilości dla małego ptaszka.
Parę groszków ciecierzycy, łyżka mleka kokosowego, kilka strzępów surowej marchewki i kilka nitek kiełków, za 30 zł. Czyli co, dla weganina „musi być” mało i drogo. Ciekawe, bo na co dzień, jem dużo i tanio.