Z innego wymiaru. Dlaczego jestem przeciwna hodowlom.

Wszyscy bezmyślni rozmnażacze zdychajcie w cierpieniach!!!

Zatrzymałam się na tym wpisie, na fb., wypisanym biało na czarnym i przez krótką chwilę myślałam do kogo może być skierowany. Ponieważ ja uważam, że wszystkie hodowle „są bez głowy”, nawet te legalne, czyli rozmnażanie życia na sprzedaż, włączyłam się do toczącej się poniżej tegoż postu dyskusji:

 – Wielu „rozmnażaczy” uważa się za kochających zwierzęta. Dla mnie każde rozmnażanie życia na sprzedaż,  także należy do kategorii bezmyślnych” 

Prowadzące konwersacje panie,  nie bez racji, „troszkę” biadoliły na wszystkich, którzy nie sterylizują zwierząt i dopuszczają do niekontrolowanego rozmnażania się ich, ale, przeciwko legalnym hodowlom nic nie miały:

–  Nie No, każde to nie. Legalne hodowle jak najbardziej są ok! Do legalnych hodowli prowadzonych „z głową” nic nie mam. 

JA NATOMIAST MAM „coś” i to nie mało do legalnych, a jeszcze więcej do tych nielegalnych hodowli „żyć” na sprzedaż, które są tylko czystym i raczej nieetycznym interesem.  Jako weganka, czyli z innego wymiaru, pod prąd głównego nurtu myślenia,  uważam, że niestety  – nie ma hodowli zwierząt „z głową”, chociaż są one legalne. Hoduje się nowe, często dziwaczne życia,  a potem  karmi się je drugim takim samym życiem z legalnej, ale upiornej rzeźni. Inny,  bardzo ważny aspekt, „bez głowy” – hoduje się między innymi np. owczarka kaukaskiego, który często zachowuje swój instynkt obronny. W moim życiu haniebnymi literami zapisana jest krótka historia, z niestety też krótkiego życia przepięknego,  olbrzymiego psa tej rasy.  Wyhodowany, zapewne drogo SPRZEDANY, później trafiał z miejsca na miejsce, „bo miał wadę”, bo zachował właściwy tej rasie instynkt obronny. Pies ten poza obejściem był łagodny, jak jagnię,nie reagował nawet na zaczepki innych psów, ale na swoim terytorium, broniąc „swoich ludzi”, był nie do okiełznania. Z tego powodu też zawsze wracał do schroniska już po kilku tygodniach. Któregoś dnia, niestety  ja i mój były mąż( to on go wybrał),  zabraliśmy go ze schroniska. 

Pies wydawał się niezwykle łagodny i przyjazny i był przede wszystkim niezwykle piękny, wielki, czarno – biały, o długich włosach. Wiozłam go moim małym samochodem, a on trzymał łeb na moim ramieniu. W domu grzeczny, nie ściągał ze stołu, chociaż wszystko było w jego zasięgu. Kłopot był jedynie z tym, że uciekał na wieś. Wypuszczony do ogrodu przegryzał siatkę, podkopywał się pod fundamentami….. Co prawda poza swoim obejściem nikomu i niczemu nie zagrażał, bo tylko wesoło biegał, ale ludzie się go bali. To, że ciągle uciekał, a my ciągle łataliśmy dziury było dość uciążliwe, ale dało się znieść, kłopoty zaczęły się po kilku tygodniach, kiedy teren obejścia  został uznany przez Urala – tak psa nazwaliśmy –  za swój. Niestety Ural atakował każdego, kto się do drzwi, płotu, czy furtki próbował zbliżyć. Kiedy ktoś przychodził, musieliśmy go izolować. Niestety któregoś dnia  zaatakował moja kuzynkę, bo syn wypuścił go z zamknięcia nie wiedząc, że mam gościa. Odruchowo skoczyłam by sobą zasłonić kuzynkę i krzyczałam do syna by odciągnął psa. Niestety pies, zanim został przez syna odciągnięty,  zdołał „znaleźć lukę” w mojej osłonie, rozerwał kurtkę na ramieniu mojego gościa i go zranił. Na tym zdarzeniu się niestety nie skończyło. Któregoś dnia siedzieliśmy na podwórku, a mój mąż próbował przytrzymać Urala na „smyczy z łańcucha” ( inne pies przegryzał), bo do furtki zbliżał się kolega mojego syna. Już nie wiem, czy mąż go nie zdołał utrzymać, czy łańcuch się zerwał, ale Ural się uwolnił i pobiegł w kierunku gościa, który choć zdołał przeskoczyć przez wysoką bramę ( wysportowany, akurat po wojsku), został poraniony. Pies zdołał rozerwać mu t – shirt i poharatać plecy. To drugie zdarzenie spowodowało, że po przemyśleniach postanowiłam psa uśpić. Nie oddać z powrotem do schroniska, ale uśpić. Dlaczego wtedy tak zadecydowałam? Bałam się, że przez jakąś nieuwagę, zbieg jakichś tam zdarzeń dojdzie do nieszczęścia. Nie oddałam GO do schroniska, bo już wiedziałam dlaczego tam ciągle wracał. Mogło się zdarzyć, że znów zostanie gdzieś wydany bez rzetelnej informacji o nim i skończy się to tragedią, bo przy jego masie i sile człowiek nie miał szans.

Dałam go uśpić, zapewne wybierając mniejsze zło,  bo byłam w tamtym myśleniu, w innym wymiarze, myślałam, jak wszyscy dookoła. Dzisiaj szukałabym innych rozwiązań, przynajmniej bym próbowała je znaleźć. Wtedy byłam obciążona wieloma innymi problemami, no i byłam uwięziona w tym tak zwanym GŁÓWNYM NURCIE MYŚLENIA. Z wielkim bólem przytrzymywałam Urala, kiedy weterynarz dawał mu zastrzyk, a ten piękny pies patrzył na mnie oczyma pełnymi miłości. ZAPŁACIŁ ŻYCIEM ZA TO, ŻE KOCHAŁ WOLNOŚĆ I ZA SWOJĄ MIŁOŚĆ DO MNIE, za to, że uznał, iż jestem zbyt słaba, by sama się bronić. 

Pochodzę ze wsi i  w mojej obecności wiele zwierząt odchodziło na ” tamtą stronę” za sprawą człowieka i  ŁUDZĄCYCH SIĘ zapewniam, że – HUMANITARNE  ZABIJANIE NIE ISTNIEJE!!! 

Zwierzęta niczym się od siebie nie różnią, kot pies, świnia, ciele, kurczak……. . Wszystkie tak samo i tak samo, jak my – CHCĄ ŻYĆ. Wszystkie się do człowieka przywiązują, bo ten już dawno odebrał im tożsamość. Jednak człowiek nieustannie i bezwzględnie HODUJE  ŻYCIA I ZABIJA, DLA SWEJ WYGODY, SMAKU,  ZABAWY…….. Owszem, natura też bywa okrutna, ale rozumny człowiek powinien raczej to okrucieństwo łagodzić, zamiast go wzmagać i zwielokrotniać. Nasz umysł, to potęga i człowiek  mógłby udoskonalać świat, ale go niszczy, auto – destrukcyjnie dążąc do zagłady.

Ludzie  na całym świecie, szczególnie ci biedni i religijni nadmiernie się rozmnażają, ….., „światli”  europejczycy nadmiernie rozmnażają „konsumentów świata” w postaci ekskluzywnych zwierząt….., właściwie  wszystkich,  bo jedzących mięso – pośrednich „rozmnażaczy” też,  można by umieścić w kategorii „bezmyślnych rozmnażaczy” , ponieważ nie chcą  wiedzieć,  że w tym tempie ogólnego rozmnażania i rozmnażania się,  za kilkadziesiąt lat świat tak będzie przeciążony,  że,  jeśli ludzie nie wybiją się nawzajem, to jedynym rozwiązaniem żywieniowym,  przy postępujących też zmianach klimatycznych, może pozostać wyłącznie suplementacja i być może wielu zatęskni za marchewką. TYMCZASEM NAJLEPSZYM ROZWIĄZANIEM DLA WSZYSTKICH ISTNIEŃ I ŚWIATA JEST WEGANIZM.