Fasolka po bretońsku w wersji wegańskiej zawsze nam bardzo smakuje. Ta, którą dzisiaj ugotowałam miała być na dwa dni, ale ze smakiem w całości została pochłonięta już dzisiaj. Danie to bardzo smakuje też „upartym” mięsożercom, którzy w pierwszej chwili (do wyjaśnienia), kawałki kotletów sojowych mylą z mięsem.
Fasolę Jaś zalewam na noc w wodą nie zapominając o tym, aby wody było wystarczająco dużo, mniej więcej objętościowo do 3 razy więcej, niż fasoli. Następnego dnia zagotowuję fasolę i zostawiam na minimalnym ogniu na ok 1 i pół godziny. Kiedy fasola jest już miękka, zdejmuję garnek z ognia.
Kotlety sojowe ( u mnie dość sporo), jak zwykle gotuję z dodatkiem kostki rosołowej, warzywnej, lub też z jakimś tam „warzywkiem” w proszku i olejem, później przesmażam je na tłuszczu (używam kokosowego bez aromatu, nadaje potrawie bardziej treściwego smaku), obsypane obficie wędzoną, mieloną papryką i dodatkiem kilku suszonych pomidorów. Tak przygotowaną „wędzoną kiełbaskę” kroję w paski i wrzucam do garnka z fasolą, natomiast na ten sam tłuszcz trafiają pokrojone pieczarki (ok. 30 dag.). Kiedy przesmażone grzyby już także dołączyły do fasoli, na patelnię uzupełnioną tłuszczem, daję pokrojone: cebule ( 4-5), kilka marchewek, dość spory kawałek selera, czosnek (2- 3 ząbki) i papryka. Warzywa najpierw przesmażam, później duszę pod przykryciem (mieszając co chwila) na małym ogniu, do miękkości. Kiedy warzywa już zmiękną, dodaję 1 – 2 pokrojone pomidory i przecier pomidorowy. Całość po przesmażeniu dołączam do dużego gara z fasolą i resztą składników, dolewam wody. Po zagotowaniu potrawę doprawiam jeszcze wędzoną mieloną papryką, ostrą mieloną papryką , solą, brązowym cukrem, ziołami (po trochu: majeranek, tymianek, oregano , bazylia),, pieprzem, kostką rosołową, warzywną, lub mielonymi suszonymi warzywami. Tak przyrządzone danie jest naprawdę smaczne.