Niedawno podróżowałam z pewną starszą panią, sporo po osiemdziesiątce. Ktoś tam czymś częstował, odmówiłam, ponieważ to coś zawierało produkty zwierzęce. Starsza pani zapytała – czy mam alergię. Odpowiedziałam, że jestem weganką i nie jadam niczego co zawiera produkty zwierzęce. Fanatyzm – usłyszałam. – Słucham? Fanatyzm – zabrzmiało jeszcze raz z ust emerytowanej nauczycielki . Z taką domniemaną „dictum acerbum”nie było sensu dyskutować, więc dalszą rozmowę postanowiłam ukierunkować tak, aby czegoś bliżej dowiedzieć się o osobie wydającej podobne – jednoznaczne wyroki. – Miałam dobre życie – usłyszałam od starszej pani. Dobre życie? A wojna ? – od razu przemknęło mi przez myśl, ze względu na lata, które starsza pani przeżyła, więc o ten szczególny czas nie omieszkałam zapytać. – Wojna była daleko, na froncie. – A głód, nigdy nie była pani głodna? – Nigdy nie byłam głodna . Nie znam uczucia głodu. Moi rodzice sobie radzili w każdej sytuacji. – Dobrze, a terror, zatrzymania, łapanki? – Bywało się tam, gdzie nie było łapanek – stwierdziła pani z pewną dozą dumy.
RZEŹNIE TEŻ NIE ZAWSZE SĄ BLISKO, WIĘC KOGO OBCHODZI CO SIĘ TAM DZIEJE. „Ważne, że ktoś tu i teraz ma dobre życie”.
Weganizm, to prawdziwa miłość do zwierząt – usłyszałam od Niemca, właściciela tego oto psa – , który przywiózł swego pupila z Hiszpanii. Zwierzę porzucone zostało przez swego pana w perfidny sposób, przez przywiązanie do drzewa w lesie, ponieważ „dobre życie” było dla tego „człowieka” najważniejsze.
WEGANIZM, TO PRAWDZIWA MIŁOŚĆ DO ZWIERZĄT – TEGO SIĘ TRZYMAM, BO KOCHAM ZWIERZĘTA.