Kto chce niech wierzy. Reiki.

Właściwie zawsze interesowały mnie niekonwencjonalne metody leczenia,  ściślej samoleczenia, a niedawno przeczytałam gdzieś ,  że moje zainteresowanie wpisane jest w moją numerologię, bo jestem jestem 11 z daty urodzenia, z miejsca urodzenia, z imienia, nazwiska rodowego i po mężu.( https://lucyostrachu.pl/2016/11/co-ma-byc-i-tak-bedzie/ ) Być może także tytułem przeznaczenia trafiłam  na kurs zielarski do Akademii Med. w Gdańsku.

O Reiki dowiedziałam się z jakiegoś programu telewizyjnego. Wiem, ze istnieje cała filozofia związana z tą metodą, ale ja zapamiętałam z programu tylko jedną formę techniczną i spróbowałam jej. Lepsze samopoczucie mogło być efektem placebo, lecz zniknęło mi z ramienia „pracujące” duże znamię, które  dermatolog zakwalifikował do natychmiastowego usunięcia, nie mam śladu też po guzie piersi.  Złośliwy miejscowo – włókniak po usunięciu chirurgicznym  odrósł mi na nowo, ale po zastosowaniu Reiki wchłonął się i w ten sposób uniknęłam kolejnego zabiegu. Parę lat temu ginekolog stwierdził u mnie wszystkie objawy raka narządów rodnych i przekonywał mnie, że muszę jak najszybciej „wszystko” usunąć. Pamiętając o Reiki oświadczyłam, że wrócę  po miesiącu. Wróciłam więc po miesiącu stosowania Reiki, a ponowne wyniki badań pokazały, że jestem w dużo lepszym stanie. Pod względem histopatologicznym nie wszystko było jeszcze idealnie , ale nie było już żadnych symptomów nowotworu. Lekarz był pozytywnie zaskoczony, ale wyraził opinię, że niestety nie na wszystkich metody takie  działają, więc medycyna tradycyjna zawsze będzie potrzebna. Jako skutek uboczny w tym samym  pakiecie pozbyłam się poważnych problemów z kręgosłupem raz na zawsze. Kiedyś miewałam straszne bóle, siedzenie bez oparcia na ławeczce było nie do pomyślenia. Dzisiaj mogę ciężko pracować pochylona przez cały dzień. Bywam solidnie wykończona, ale plecy nigdy mnie nie bolą.

Pewnego dnia do mojej mamy przyszła jej znajoma. Kobieta płakała, bo od dwóch lat miała coś na policzku. Najpierw była to tylko plamka, która zaczęła z czasem się zmieniać, krwawić. Kobieta była przerażona, bo niedawno straciła brata z powodu raka. Miała ustalony termin zabiegu, dość odległy, bo musiała się wcześniej prewencyjnie zaszczepić przeciwko żółtaczce. Zaproponowałam jej, żeby tymczasem zastosowała Reiki. Po trzech tygodniach zaczepiła mnie w sklepie pokazując czysty policzek. Obyło się bez zabiegu.

Można by te wszystkie przypadki i wiele innych, których nie opisałam, podciągnąć pod efekt placebo, zbieg okoliczności i rezultat wiary, która czasami czyni cuda, można, ale niekoniecznie – należy. Kiedyś, tutaj w Niemczech leżałam w szpitalu z kobietą, u której zdiagnozowano raka pęcherza. Kobieta całymi godzinami płakała, obok siedzący mąż płakał razem z nią. Nie znałam wtedy jeszcze dobrze języka niemieckiego, więc poprosiłam znajomego o tłumaczenie. Ja pokazywałam Reiki, znajomy tłumaczył,  chora kobieta i jej mąż uczyli się metody , wszyscy się przy tym śmialiśmy i dobrze bawili. Para miłych ludzi zapomniała przynajmniej na tą chwilę o rozpaczy. Niestety nie znam efektu leczenia tej pani, bo wkrótce mnie wypisano.

TECHNIKA REIKI, JAKĄ JA ZNAM. Zdjęcia nie są najlepsze, bo zrobione kiedyś, gdzieś przypadkiem, ale mam nadzieję, że to, co powinno, jest widoczne. Przykładamy dłonie kolejno po 5 min. na 11 – 12 miejsc, uprzednio pocierając ręce  przez pół minuty przez każdym przyłożeniem.

1

1. Pocieramy przez pół minuty dłonie i przykładamy na twarz, jak na zdjęciu – na pięć minut.

2. Kolejny raz pocieramy dłonie 1/2 min. – przykładamy na skronie – 5 min.

3. Pocieranie 1/2 min. i szyja 5 min.

4

4. Kolejne ” przyłożenie w ten sposób.

5

5. Tutaj prawa ręka na mostku, lewa pod sercem.

6

6. Okolice żołądka.

7

7. Przewody moczowe wyżej.

8

8. Przewody moczowe niżej – pachwiny

9

9. Nerki.

10

10. Trochę poniżej nerek.

11

11. Pod pośladkami – ostatnie.

12

Można jeszcze na zakończenie, po kolejnym potarciu dłoni, przyłożyć je na miejsce, które nam aktualnie dokucza. Możemy ten „zabieg” wykonywać na leżąco, siedząc…, jak komu wygodnie.

Od kiedy jestem weganką nie choruję, a z metody korzystam w stanach wyczerpania. DZIAŁA !!! Należy przy tym dobrze się odżywiać i brać witaminy. Kiedy byłam chora robiłam miesięczne kuracje – raz dziennie, kolejno wszystkie „przyłożenia”. Teraz kiedy jestem przemęczona tylko tygodniowe. Kiedy w trakcie kuracji poczujemy się przez chwilę dziwnie, nie martwimy się, tak może się zdarzyć. Można tez stosować tę metodę, jako wspomagającą konwencjonalne leczenie. W amerykańskich szpitalach  Reiki jest szeroko stosowana. Mnie ona daje pewność, w sensie wiary, że nigdy nie dopadnie mnie rak. ŻYCZĘ ZDRÓWKA KOCHANI !!!