Nawet, gdyby zawierał tylko część szeroko opisywanych walorów, też zainteresowałby mnie, bo lubię kefir, a o te dobre roślinne, na co dzień trudno, a jeśli są w nielicznych sklepach, to wyłącznie sojowe. Tydzień temu przywiozłam sobie z Polski ziarna kefirowe, które, przekazywane z rąk do rąk, krążą już po świecie ( najpowszechniej w Azji i Europie Wschodniej ), już tak dawno, że do końca nie wiadomo skąd pochodzą.
Ilością ziaren, przedstawioną na zdjęciu, po upływie ok. 20 godz. można sfermentować ok. 1 litra mleka, moje 300 ml. mieszanki kokosowo – sojowej, było gotowe ( ścięte), już po 12 godz.
Ważnym jest, aby przy produkcji kefiru i pielęgnacji grzybka, używać wyłącznie niemetalowych przedmiotów. Po odcedzeniu kefiru, ziarna płuczemy w letniej wodzie i zalewamy świeżym mlekiem. Kiedy nam się produkcja kefiru znudzi, grzybek możemy zamrozić i reanimować go, gdy znowu przyjdzie nam na to ochota. Ziarna w ciągu produkcji kefiru ciągle rosną, a ich przyrost, w mleku zwierzęcym(ja takiego nie używam), to ok. 20 – 25% na dobę, w mlekach roślinnych proces ten jest nieco zwolniony. Grzybek ten ma tyle zalet prozdrowotnych, że nie chce mi się ich opisywać i odsyłam na: http://grzybektybetanski.pl/wlasciwosci-zdrowotne-pelen-tekst/ i o jego pochodzeniu na: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ziarna_kefirowe