Zwróciłam uwagę na ten 16 – ty odcinek kończący sezon, bo jego twórcy, moim zdaniem, raczej nieudolnie, a być może CELOWO, FAŁSZYWIE wylansowali w nim obraz weganki ( Joanna Żółkowska ) , zwariowanej, oderwanej od rzeczywistości, ekscentrycznej, starszej pani, biegającej z wahadełkiem, ciągle paplającej o karmie i medytacjach, jeszcze naiwnie dającej się zbałamucić i oszukać, nieuczciwemu młodzieńcowi. Na sam koniec, w myśl hasła: – „gdy trwoga, to do Boga”, przyjmującej różaniec w dłoń, od , jak zwykle nawracającego z sukcesem – Ojca Mateusza.
Obraz ten nijak nie pasuje do mnie, ani do wegan, których znam. Osobiście dość mocno stąpam po ziemi, nie medytuję, nie używam wahadełka, nie jestem osobą niewierzącą, ale w różaniec nie wierzę, dla mnie to fetysz, jak i samo wahadełko. Z WEGANIZMU, na serwowane w parafii Ojca Mateusza cynaderki cielęce, NIE NAWRÓCI MNIE NAWET SAM PAPIEŻ i myślę, że Papież Franciszek wcale by tego nie próbował.