Jak zostałam weganką.

Właściwie nigdy nie potrafiłam jeść mięsa bez poczucia winy. Nigdy też nie ogryzałam z lubością kostek i kosteczek. Nie jadłam serc, móżdżków, niczego, co przypominałoby mi, że to co mam na talerzu, żyło i czuło.

Historia mojego weganizmu zaczęła się od poszukiwania zdrowej diety. Ciężko pracowałam i czułam się chora. Zaczęłam dość ekstremalnie, bo od diety witariańskiej, czyli jadłam wszystko na surowo, z wyłączeniem produktów zwierzęcych ( tylko przez pierwszy miesiąc zjadałam czasami śledzia dla B – 12 ). Poza dość drastycznym spadkiem wagi, czułam się świetnie, miałam więcej energii i siły do pracy od moich sporo młodszych koleżanek.. Im dłużej też jadłam tylko rośliny, tym moja wrażliwość na cierpienie zwierząt rosła, a głośna historia z ubojami rytualnymi,  spowodowała iż postanowiłam już nigdy nie wrócić do  wykorzystywania zwierząt. 

Przestałam jeść tylko na surowo i wróciłam do wagi. Czuję się zdrowsza, niż kiedykolwiek. Jem dużo i staram się, aby to co mam na talerzu sprawiało mi przyjemność i było zdrowe.

20161022_182436 20161022_181157

Jeżeli z czasem na diecie wegańskiej dopadną kogoś sensacje w postaci kolek jelitowych, powinien pomyśleć o odrzuceniu glutenu, na który wrażliwość przy czystych jelitach może wzrosnąć. Jeśli chodzi o mnie, to po odstawieniu glutenu, pozbyłam się całego szeregu różnych dolegliwości… . Jem pieczywo bezglutenowe  i takie same kasze,  jaglaną, gryczaną, …, poza tym ryż , ciecierzycę, soczewicę, fasolę, dużo zieleniny, warzyw, sałat, orzechy włoskie i nie tylko. „Suplementuję” B 12, tłuszcze omega trzy czerpię z lnu, ziaren chia, orzechów… . Staram się żyć zdrowo, bez produktów pochodzących z rzezi niewinnych istot.