Feministki można się z nimi nie we wszystkim zgadzać, bo ich poglądy dla wielu z nas są zbyt skrajne, metody działań za radykalne. Jednak to one, od kiedy istnieją – stały i stoją na straży wolności wyboru kobiet, a właściwie wolności człowieka w ogóle. To feministki mają poglądy, Kościół i rządy mają tylko „taki czy inny interes”. Czy się też komu podoba, czy nie – wszyscy wiele feministkom zawdzięczamy. Co zawdzięczamy Kościołowi? Jak dla mnie głównie to, że gdyby nie stricte polityczne posunięcie, jakim był chrzest Polski i siłą narzucona pustynna religia – być może do tej pory bylibyśmy podobnie, jak nasi słowiańscy praprzodkowie szanującymi wszelkie stworzenie poganami – w dobrym tego słowa znaczeniu.
http://tescomagazyn.pl/lifestyle/kobiece-sprawy/jestem-feministka-co-to-znaczy/
Fragmenty:
„Goniąc myślami ogólne skojarzenia, feministka to kobieta, która nienawidzi mężczyzn, nie chce mieć dzieci, nie goli nóg, ma włosy pod pachami i łupież na głowie. Jest oschła, twarda, nie zawraca sobie głowy miłością i związkami, a to tylko dlatego, że nikt jej nie chce.
To feministkom zarzuca się, że kreując modele silnych i samowystarczalnych kobiet, pozbawiły mężczyzn ich atutów
Dziś zapominamy, że jeszcze sto lat temu kobiety praktycznie nie miały dostępu do edukacji, zwłaszcza edukacji wyższej, a w życiu codziennym były niemalże całkowicie zależne od mężczyzn, nie posiadały osobowości prawnej czy społecznej (chociażby praw wyborczych) i nie mogły samodzielnie decydować o własnym losie.
Ruchy feministyczne odegrały również ogromną rolę w walce z przemocą wobec kobiet,…
Na szacunek zasługuje każdy człowiek, niezależnie od tego, czy jest kobietą czy mężczyzną. Każdemu z nas należy się równe traktowanie, każdy z nas ma prawo dokonywać własnych wyborów, o ile nie godzą one w dobro innego człowieka. I chyba o to, przede wszystkim, chodzi nie tylko w feminizmie, ale przede wszystkim – w humanizmie.”