Ten lepszy – weganin.

Wielu ma za złe weganom, że uważają się za „tych lepszych” od mięsolubnej reszty, sama – choć chyba nie zasłużyłam – też spotkałam się z takim zarzutem. Podobno za dużo mówimy o tym co mamy na talerzu i za bardzo wtrącamy się do tego co jedzą inni. Wypowiadam się tylko w swoim imieniu, bo nie znam bliżej nikogo na diecie roślinnej. Nie uważam siebie „za lepszą” od ludzi konsumujących produkty zwierzęce, ale zdecydowanie jestem lepszą od Lucyny, która jadła mięso. Poczyniłam  wysiłek – staram się nie krzywdzić, więc staram się być lepsza, ale nie mogę stwierdzić, że jestem lepsza od kogoś kto je mięso, bo ten ktoś być może” podjął większy wysiłek” np. – oddał własną nerkę, żeby pomóc drugiemu człowiekowi . Myślę, że obowiązkiem każdego z nas jest rozwój i stawanie się coraz to lepszym człowiekiem. Myślę też, że mała zachęta nie będzie  zbytnim wtrącaniem się w cudzy talerz; jeśli nie potrafimy zupełnie zrezygnować z produktów zwierzęcych, to spróbujmy  obejść się bez nich jeden dzień w tygodniu, może dwa, zawsze to jakiś krok do przodu, bo przecież większość z nas kocha zwierzęta. Sos do spaghetti bez mięsa naprawdę może być pyszny. Potwierdziły to przy dzisiejszym obiedzie raczej sceptycznie nastawione do weganizmu moje dorosłe dzieci.

20160903_185957

Sos dzisiaj znowu robiłam w składzie z tofu, suszonymi i świeżymi pomidorami, selerem i marchwią. Odkryłam przy tym, że świeże pomidory zblendowane z kilkoma ząbkami czosnku, odstawione na chwilę, a  później – jak i pozostałe składniki – przesmażone na oliwie, znacznie ulepszają efekt końcowy – smak całego sosu. Blendera użyłam do rozdrobnienia wszystkich składników ( tofu miksuję 2 sek. , suszone pomidory minutę ), znacznie skraca to pracę.