„To należy do mnie”

Fragmenty wypowiedzi francuskiej pisarki:

Mężczyzna, kontrolując kobiety, może się łudzić, że kryzys nie zniszczy świata, który zna.20160916_152430

Diane Ducret:

„Tak. Dlatego bardzo często dyktatury czy reżimy prawicowe kładą – metaforycznie mówiąc – rękę na łonie, na narządach rozrodczych kobiety i mówią: „To należy do mnie”. Mówią: „Jeżeli będę miał nad tym kontrolę, mój świat pozostanie taki jak dawniej”.

Natomiast kiedy tylko pojawiają się kryzysy (obojętnie: ekonomiczne, społeczne czy religijne), kiedy wydaje się, że świat drży w posadach, pierwszym krokiem, jaki mężczyzna chce wykonać, jest często przejęcie większej kontroli nad kobietą. W kryzysowych sytuacjach – np. gdy do władzy dochodzą rządy autorytarne czy totalitarne – jednym z pierwszych odruchów jest chęć kontrolowania rozrodczości kobiet, zaglądanie im między nogi i podkreślanie, że kobieta ma przede wszystkim funkcję reprodukcyjną.”

Nie obchodzi mnie czym łudzą się „rządzący  mężczyźni”, dla mnie kobiety matki ważnym jest, aby zadbali o życia już istniejące. Niżej przykład dla walczących o życie.
 
Arletta Dorota Szymczak
Arletta Dorota Szymczak Powiem Pani co zrobili : NIC. Mam chore dziecko, obrońcy walą we mnie świętymi gębami, a jedna mi pisała, że mam nieść krzyż, nie zwalać swoich obowiązków na innych, mam nic nie chcieć od ojca córki, który zwiał od opieki i mam nic nie chcieć od Państwa. Czyli mam cierpieć, dziecko też, mam mordę w kubeł wsadzić, bo jak piszę, że NFZ nie leczy godnie dzieci chorych i czemu obrońcy tam nie walczą, to wrzask i wrzeszczą jak stado diabłów i jestem dla nich roszczeniowa i morderca nienarodzonych, bo….nie powołałam po urodzeniu córki więcej dzieci na świat, to wyszli z założenia , że je zabiłam, bo nic innego do pustej fanatycznej głowy im nie przychodzi, nie wiedzą co znaczy bezpieczny seks.

 

Lucyna Binder
Lucyna Binder Do pani Arletty. Ma pani absolutne prawo i OBOWIĄZEK żądać zarówno od ojca dziecka, jak i państwa wsparcia w swej trudnej sytuacji. Celowo podkreślam OBOWIĄZEK, bo pani obowiązkiem jest być przy dziecku, opiekować się nim, wspierać go i jednocześnie wymagać, rościć, żądać i co tam jeszcze…, zarówno wsparcia finansowego, jak i na innych płaszczyznach koniecznych dla bezpiecznego, godnego i na ile to możliwe szczęśliwego rozwoju i życia swego chorego dziecka. Ma pani także moralne prawo wściekać się na pseudo – obrońców życia, którzy tyle mówią o krzyżu, miłosierdziu, przy tym miłosierdzie zachowując dla samych siebie, a krzyż tak wspaniałomyślnie ofiarowując innym. Bolesław Prus w Lalce pisze, że ” – Im mniej jesteśmy zdolni do poświęceń tym więcej wymagamy tego od innych” – te słowa dedykuję pseudo – obrońcom życia nienarodzonego i tym, którzy panią krzywdzą, a dla polityków i rządu mam słowa francuskiej pisarki właśnie o nich: – ” Świat chwieje się w posadach, a rządy zaglądają kobietom między nogi”. Pani Arletto proszę nie przejmować się ludźmi, którzy są być może blisko kościoła, ale na pewno daleko od Boga. Pozdrawiam ciepło – matka trojga już dorosłych dzieci, w tym córki z porażeniem mózgowym i kobieta, która nigdy nie dokonała aborcji,ale przeżyła traumę poronienia wczesnej ciąży.