Do Polski zazwyczaj latam samolotem lub jadę samochodem, ale niedawno postanowiłam spróbować pojechać autobusem – 1000km, szesnaście godzin jazdy, z firmą EST Lorek.
Kiedy w Essen wsiadłam do autobusu poczułam zadowolenie, bo zwykle mam mało czasu dla siebie, więc ucieszyła mnie perspektywa nic nie robienia przez wiele godzin, w czasie których nic nie muszę , a mogę sobie poczytać, spokojnie pomyśleć, albo po prostu pogapić się przez okno.
W Hanowerze na przystanku zwrócił moją uwagę pewien młody nieco inaczej zachowujący się człowiek. Kiedy mu się dokładniej przyjrzałam, spostrzegłam, że jest to osoba niepełnosprawna z tak zwanymi ruchami mimowolnymi. Po chwili pasażer ten wsiadł do autobusu odprowadzany przez matkę, która pożegnała się z synem i wysiadła nie czekając już na zajęcie przez niego miejsca. Pan ten przeszedł do przodu, bo zauważył – tuż przede mną dwa niezajęte miejsca, lecz przystanął przy nich zdezorientowany, bo leżała na nich jakaś kurtka. Mimo, że poinformowałam tego pana, iż owe dwa miejsca, jak i to obok mnie są wolne- postanowił, z powodu tejże leżącej kurtki i widocznego zainteresowania miejscem przy oknie – zaczekać na kierowcę, który przyjmował jeszcze ostatnich pasażerów. Kątem oka zauważyłam – niemile zaskoczona, jak po mojej lewej stronie na przeciwległym siedzeniu, podróżująca samotnie pani w moim wieku przesuwa się ku prawej stronie, celem zaimprowizowania, iż miejsce obok niej jest zajęte. Jeszcze bardziej niemile zaskoczył, wręcz zaszokował mnie kierowca, bo wręcz z „hukiem wyrzucił” niepełnosprawnego słowami: – „Czego ty tutaj? To nie miejsce dla ciebie. To jest miejsce dla pary, nie dla ciebie. Idź stąd, poszukaj sobie miejsca z tyłu. Stwarzasz zagrożenie dla kierowcy”. Nie pomogła informacja jednej z pasażerek, starszej pani iż młodzieniec jest niegroźny, źle potraktowany, świadomy swego poniżenia niepełnosprawny przesunął się nieco do tyłu, gdzie ustąpiła mu miejsca przy oknie pewna młoda kobieta, a kierowca na miejsca zajęte od kilku godzin przez jego kurtkę przywołał pewną prawdopodobnie znajomą mu parę młodych ludzi.
Głośno wyraziłam swoje oburzenie z powodu zachowania kierowcy, ale niestety nie weszłam z nim w dyskusję, bo miał przed sobą jeszcze co najmniej dziesięć godzin nocnej pracy.
Po przemyśleniu sytuacji kierowca starał się nadrobić utraconą twarz, zmienił oblicze, szczególnie dla starszych pań stał się uprzejmy i uczynny, sypał żartami. Dla mnie to nowe jego zachowanie było tym bardziej nienaturalne, że przypomniałam sobie, jak wcześniej na przystanku w Essen niemiło potraktował pewną starszą panią, która o coś go pytała.
Kierowca zdawał się mówić: – „Patrzcie, jestem dobry, nie jestem złym człowiekiem, ale…” . No właśnie – ale. „Obiecałem te miejsca ?”- gdyby tylko to, przeprosiłby niepełnosprawnego młodego człowieka, albo wcześniej zwyczajnie grzecznie wskazałby mu inne wolne miejsce, zamiast później nadrabiać miną w stosunku do starszych pań, wyraźnie na tą chwilę będących dla niego bardziej do zaakceptowania niż w pełni umysłowo sprawny człowiek sprawiający przeciwne wrażenie z powodu dokuczających mu mimowolnych ruchów. Raczej uważamy się za dobrych, ale często z powodu wygody nie chcemy innych obok siebie, choć ich tak naprawdę nie znamy