Zwinęłam dzisiaj wegańskie zrazy z big steków sojowych.
Są to dosyć duże płaty sojowe, które po odgotowaniu można zwinąć w z razy. Wcześniej robiłam już z nich steki, jak brzmią w nazwie i kotlety schabowe, były smaczne i soczyste. . Pozytywnie zaskoczyły mnie też zrazy, a zrobiłam je w sposób tradycyjny, jak kiedyś, dawno już temu robiłam zrazy z mięsa, czyli z kiszonym ogórkiem, musztardą i wędzonką. Wyszły zaskakująco, soczyście – pyszne i zjadłam ich trzy na jeden raz , chociaż były nie tak małe, a ja wcale nie byłam głodna. Smakowały też bardzo mojej synowej, której ten ostatni, czwarty dałam do spróbowania.
Ugotowałam całe płaty w wodzie z mielonymi suszonymi warzywami, a potem je lekko podsmażyłam doprawiając jeszcze raz suszonymi mielonymi warzywami. Usmażyłam też trochę pokrojonych cienkich plastrów ogórka kiszonego z cebulą.
Każdy podsmażony już płat musnęłam lekko musztardą, pieprzem i dałam na niego dwa trzy plastry ogórka z cebulą, trochę surowej cebuli i pasek wędzonego tofu. Nadzienie zawinęłam i spięłam wykałaczkami (można „przeszyć” patykiem do szaszłyka). Dalej otoczyłam zrazy lekko w śmietanie sojowej i mące z ciecierzycy. Ułożyłam je dość ciasno w małej brytfance, by nie dać im możliwości rozwinięcia się.
Zapiekłam je w piekarniku do zrumienienia. Można je też upiec w rękawie z folii.
Zrazy bezmięsne też mogą być smaczne, więc krowy, cielęta…. niech sobie żyją, oczywiście te, które już są na świecie, a następne nie muszą, nie powinny być sprowadzane na świat dla tychże zrazów, bo to zupełnie niepotrzebne zadawanie cierpienia.