Ci wredni weganie.

Dawno temu natrafiłam na  wpis pewnego mężczyzny, szeroko i pięknie opisujący historię jego weganizmu. Próbowałam ten tekst później odszukać, ale mi się nie udało. Wiele trafnych ocen rzeczywistości z tej narracji utkwiło mi w pamięci do dzisiaj. Pisał  między innymi, że spotkał w życiu kilku naprawdę złych wegan i wegetarian. Trochę mnie tym zaskoczył, bo zakładałam, że ludzie rezygnujący z czegoś, po to żeby nie krzywdzić nie mogą być źli. Jednak, kiedy czytam pełne nienawiści komentarze, przeklinające do któregoś tam pokolenia tego, czy innego człowieka, jego matkę, czy też cały gatunek ludzki, zaczynam rozumieć co miał na myśli autor wpisu. Myślę, że bezsilność wobec wszechobecnej krzywdy zwierząt daje nam prawo do złości. Samej często takiego, czy innego delikwenta zdarza mi się nazwać idiotą, albo bałwanem, ale nienawiść jest mi obca. NIENAWIŚĆ JEST MI OBCA, BO JEST ONA „PRODUKCJĄ” ZŁA. Mogę być WŚCIEKŁA, na to co jest złe w człowieku, mogę z tym walczyć, ale nie umiem ani nie chcę nienawidzić człowieka w ogóle, ZA TO, ŻE JEST.

Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że człowiek dla dobra ziemi powinien z jej powierzchni zniknąć. ZIEMIA JEST PIĘKNA – to prawda, ale istnienie piękna, myślę ma wtedy tylko sens, kiedy ktoś może go podziwiać. ZWIERZĘTA SĄ PIĘKNE SAME W SOBIE, ale człowiek jest jedyna istotą na tej ziemi, który ma możliwość podziwiania tegoż piękna i co więcej, tworzenia własnego piękna, mam na myśli tutaj szeroko pojętą sztukę i to jest chyba sens istnienia człowieka na tej Ziemi – dostrzeganie piękna, tworzenie go i walka ze złem, które, jak mniemam dopuszczone jest, aby ścierało się z nim dobro, bo taki, jak sądzę jest sens istnienia. Nie jest moim zamiarem kreowanie się tutaj na anioła, bo takim nie jestem. Wiele było w moim życiu i nadal są rzeczy, za które siebie nie lubię.