Wczoraj rano usłyszałam w radiowej trójce, że między 12 – 14 października ma się odbyć w Krakowie Pierwsze Forum Eksperckie Chiny-Europa Środkowa i Wschodnia na temat ochrony niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Wsłuchałam się w temat, bo zainteresowało mnie czym jest to niematerialne dziedzictwo kulturowe. Moje zainteresowanie tematem rosło tym bardziej, że jeszcze przez sen usłyszałam o wielkim poruszeniu, jakie wywołały hasła; unikalne już rusznikarstwo, tradycyjne pieczenie chleba i robienie masła w domu i jeszcze o Chinach, które mają mega niematerialne dziedzictwo kulturowe. Jak dla mnie – pieczenie chleba – czemu nie. Przeciw kaszubskim haftom też nic nie mam, dopuszczam również rusznikarstwo – w przypadku tworzenia historycznych atrap, ale robienie masła w domu, to sprawa zupełnie z ” innej bajki”. Domowe masło, jedno, że nigdy mi nie smakowało, a drugie – raczej dobrze mi się nie kojarzy, czyli z ciężką i nudną pracą dla dziecka, oraz cierpieniem krowy i moich ukochanych cieląt, które, kiedy cierpią, płaczą prawdziwymi łzami. Krowa po wycieleniu tylko przez chwilę widzi swe dziecko, które, kiedy jest chłopcem i mleka ( przy tym masła też ) z niego nie będzie, osamotnione, przerażone zostaje nierzadko w strasznych warunkach przewiezione na rzeź. Czy eksperci nie powinni zweryfikować, co powinno do niematerialnego dziedzictwa kulturowego należeć, co naprawdę jest wartością godną przekazania pokoleniom, aby nasza cywilizacja w końcu przestała być cywilizacją śmierci. Kryterium wydaje się proste – odrzucić wszystko co zawiera śmierć i cierpienie. Chiny kojarzą mi się ostatnio najczęściej z ” tradycyjnym festiwalem psiego mięsa” w mieście Yulin, mam nadzieje, że ten okrutny „obyczaj” nie jest na liście chińskiej krajowej listy niematerialnego dziedzictwa kulturowego.
http://niematerialne.nid.pl/Aktualnosci/details.php?ID=2878