Pod takim hasłem „robiłam wczoraj za świnkę” w Duesseldorfie.
Każde miejsce, czas i język są dobre, żeby przypomnieć nam, że krwawiące tak samo jak my istoty też mają prawo do godnego – danego im przez naturę – życia. Nadrenia Północna – Westfalia obchodzi swoje siedemdziesiąte urodziny. Grupa wegan słusznie uznała, że fajnie byłoby delikatnie przypomnieć, o braciach mniejszych, z którymi nasz los jest nierozerwalnie związany.
Starszy pan na zdjęciu jest około trzydziestu lat weganinem. Decyzję tę podjął po traumatycznym dla niego zdarzeniu, jakiego był świadkiem w związku z cierpieniem jednej krowy. Rozmawialiśmy między innymi o tym, jakim to marnotrawstwem masy roślinnej jest „produkcja mięsa”. Niemłody już mężczyzna cieszy się dobrym zdrowiem i niebywałą energią. W temperaturze trzydziestu kilku stopni, z powodu jakieś niedogodności organizacyjnej staliśmy ponad godzinę na rozgrzanym moście, ja zmuszona byłam z powodu przegrzania oddalić się na chwilę w cień – pan pozostał w grupie. Więc – tylko Weganizm.
Fajnie było iść w rytmie marsza i widzieć wsparcie u wielu ludzi.