Panie Terlikowski.

Myślę, że żadne zakazy prawne w tej kwestii nie mają sensu, a spowodują jedynie większy rozwój podziemia aborcyjnego. Raczej rzadkim zjawiskiem jest, że zdrowa psychiczne kobieta, mająca oparcie w otoczeniu usuwa ciąże, a ta, która chce to zrobić, zrobi to w taki czy inny sposób, bez względu na obowiązujące zakazy i na to co myśli o tym wojujący pan Terlikowski, Cejrowski, czy inny pan obrońca życia. Odnośnie obrony życia mam pytanie do jej piewców – co z wszelakim życiem już istniejącym i jego zagrożeniami w postaci na przykład tak szumnie ostatnio propagowanego przez prawicowe ruchy patriotyzmu, który dla mnie jest rodzajem potencjalnej aborcji z przesunięciem w czasie, kiedy to wcześniej dyskusyjny zarodek staje się bezdyskusyjnie już człowiekiem, bo młodzieńcem zdolnym do służby wojskowej? Do czego ta służba go przygotowuje, jak nie do strzelania do innego „dojrzałego zarodka”? No tak mogę się spodziewać katolickiej odpowiedzi w stylu słów pieśni: – ” Żołnierze strzelają – Pan Bóg kule nosi” i już wszystko wiadomo, każda rzeź usprawiedliwiona i wyjaśniona, a panowie prawicowi z ” czystym sumieniem” w ich takim, czy innym, ale zawsze wyrachowanym celu mogą szerzyć patriotyzm wzbudzając ducha wojny, bo jak pisał Adam Mickiewicz – „Patriotyzm jest rodzajem religii, jest jajkiem, z którego wylęgają się wojny”. Uczepili się panowie aborcji, jak rzep psiego ogonka, a co z życiem zwierząt – stworzeń bożych, które krwawią tak samo jak my? One według pana Terlikowskiego nie mają praw, bo nie są osobami. Otóż panie Terlikowski, zwierzęta są Osobami przez duże O , przy dręczących, albo zezwalających na ich dręczenie ludziach przez małe l, ale pan oczywiście otrzymał je od Boga wraz z całą Ziemią w posiadanie i wszystko jasne -wszystkiemu winien Bóg.

Pan Terlikowski często wypowiada się w imieniu Boga, choć” listów uwierzytelniających nie posiada”. Wie co Bóg wybacza, a czego nie. Doświadczenia na zwierzętach są ok. – na zarodkach ludzkich nie. Gdyby przestał pan zasilać swoje życie zabijanym życiem w postaci „nieosób”, byłby pan niewątpliwie pod wieloma względami zdrowszym człowiekiem i nie potrzebowałby pan doświadczeń ani na zarodkach ludzkich, ani na zwierzętach – obydwie wersje są dla mnie nie do przyjęcia. Hipokryzja – to wasze oręże panowie wojujący nie z tym i z kim należy. Lucyna – nie z lewicy i nie z prawicy – wolnomyślicielka.

Jestem patriotą

Jestem patriotą.  Moda na patriotyzm rozwinęła, albo lepiej – rozbujała się  ostatnio w Polsce – myślę, że głównie w związku z kryzysem imigracyjnym. Jestem patriotą mówi między innymi dziennikarz Rafał Ziemkiewicz i wszelcy pretendenci do zaistnienia w świecie władzy, jak agresywni i wzbudzający nienawiść Marian Kowalski , Korwin Mikke , oraz wielu innych bohaterów walki nie wiadomo  z kim i z czym. Rząd „ już w swoich mediach” także nierzadko lansuje patriotyzm – dużo jest programów w tym nastroju . Niby nic w tym złego, a wręcz przeciwnie – jak mogłabym od wielu usłyszeć, ale tylko niby, bo we mnie coś się buntuje, a wręcz się we mnie gotuje,  kiedy włączam telewizor, czy komputer.

Jestem dobrym człowiekiem, ale… .

Do Polski zazwyczaj latam samolotem lub jadę samochodem, ale niedawno postanowiłam spróbować pojechać autobusem   – 1000km, szesnaście godzin jazdy, z firmą EST Lorek.

Kiedy w Essen wsiadłam do autobusu poczułam zadowolenie, bo zwykle mam mało czasu dla siebie, więc ucieszyła mnie perspektywa nic nie robienia przez wiele godzin, w czasie których nic nie muszę , a mogę sobie poczytać, spokojnie pomyśleć, albo po prostu pogapić się przez okno.

Włączyłam dzisiaj rano polskie radio

Trójka w atmosferze niezwykłej religijności nadawała relacje z wizyty Papieża. „ – Nie ma zrozumienia siebie bez Chrystusa, nie ma zrozumienia człowieka bez Chrystusa” przekazywał prowadzący słowa Ojca świętego, a dalej pewien duchowny mówił o tym, że chrzest zobowiązuje nas do miłosierdzia.

Z nieco zaspanej jeszcze mojej pamięci dotarło do mnie skojarzenie tego co usłyszałam z – już dla mnie zasadą, której od dość dawna używam, a ona  utkwiła tam i utrwaliła się na zawsze  z tego co przeczytałam w dziełach Lwa Tołstoja „ – Wszystko co rozumiem, rozumiem przez miłość, nią wszystko jest związane” i ze słów Wiktora Hugo, który pisał, że gdy  ostatni człowiek przestanie kochać, zgaśnie słońce. Miłość jest we mnie, bo kocham moje dzieci, zwierzęta, całą przyrodę…  i ludzi mimo wszystko też, więc „ odpowiedni pryzmat spojrzenia i zrozumienia, jest w mojej możliwości”

Później pani prowadząca program dla dzieci, wyjaśniała dzieciom, skąd tak naprawdę pochodzi mleko, bo jakiś – wcześniej zapytany chłopczyk twierdził, że z kartonu i że zawsze tam było. Pani prezenterka uznała, ze to już czas, aby dzieci dowiedziały się, skąd tak naprawdę pochodzi mleko, że istnieje krowa i to ona daje nam mleko.

Tak, istnieje krowa i to ona daje nam mleko, takie uproszczenie serwujemy swoim dzieciom i tylko takie sami często chcemy znać.

Raczej nie chcemy wiedzieć, ani przekazywać naszym dzieciom takich „nieistotnych szczegółów”, jak te, że krowa, jako ssak posiada mleko dla swego „ dziecka”, które jeśli jest „dziewczynką” ma szansę kilka lat pożyć  po to, aby kartoniki zostały napełnione mlekiem, a gdy niestety rodzi się „chłopcem”, przerażone, osamotnione, często w strasznych okolicznościach odtransportowane zostaje do rzeźni i staje się kruchą cielęcinką,  a pan Okrasa może znowu oblizywać palce w telewizji, choć chrzest zobowiązuje nas do miłosierdzia.

Nie nasz papież.

To nie nasz papież, zbyt liberalny, lewak… itd. Takie wypowiedzi – niestety nie tak niewielu moich rodaków w czasie ŚDM w Polsce wcale mnie nie zaskoczyły, chociaż niektórzy moi znajomi Niemcy uszczypliwie pytają mnie, czy Polacy już siusiają wodą święconą, bo ostatnio tak intensywnie  katoliccy się zrobili.